Zamrażanie gryzoni dla węży
Pytanie „jak zamrażać?” wydaje się dziwne, może śmieszne, a odpowiedź na nie oczywista – wrzucasz do zamrażalnika i zamykasz drzwiczki. Można i tak. Ale śmieją się tylko ci, którzy mają zamrożonych 10 osesków. Sprawa przestaje być zabawna, kiedy ilość/rodzaje/rozmiary karmówki rosną. Kiedy zaczyna brakować miejsca, a ćwierć objętości mrożonek to nic nie warty śnieg. Kiedy trzeba przekopywać się przez sterty niepotrzebnych półkilowych szczurów w poszukiwaniu jakiegoś mysiego biegusa.
Można sobie ułatwić życie. Przy odrobinie konsekwencji, której i najbardziej doświadczonym zamrażaczom czasem brakuje.
Rada numer 1 – Jeśli zamrażasz świeżo ubite gryzonie, zaczekaj aż ostygną. Nie polecam wrzucania ciepłych gryzoni do zamrażalnika, ponieważ zwiększa to ilość szronu.
Ma to kilka wad.
Po pierwsze jeśli gryzonie leżą blisko siebie, zmrażają się na amen w jedną bryłę. Ciężko jest wtedy oderwać jedną sztukę bez młoteczka i dłutka. Łapy i ogony zawsze gdzieś tam się zaplączą przy pakowaniu i potem albo trzeba rozmrażać cały ten lodowiec, albo biedzić się na końcu co zrobić z poodrywanymi kończynami. Kurczętom to nawet łebki odpadają.
Po drugie wraz z narastaniem wartwy śniegu na gryzoniach i ściankach zamrażalnika, kurczy się ilość miejsca na nowe gryzonie. Póki jest ich mało, problemu się nie dostrzega, gorzej jeśli nie ma już gdzie ich upychać…
Rozmrożenie zamrażarki owszem pomoże, ale tylko częściowo. Roztopi się śnieg ze ścianek, ale na gryzoniach pozostanie. Tak więc lepiej zapobiegać.
Po trzecie, może najmniej ważne, oszronionego gryzonia nie da się rozmrozić „na sucho”. Ma to znaczenie w przypadku, kiedy wąż nie chce jeść mokrych gryzoni (co się często zdarza np. pytonom królewskim).
Rada numer 2 – Jeśli karmówki masz dużo, sortuj ją według wielkości i gatunku. Mając osobno oseski, bieguski, dorosłe myszy, łatwiej i szybciej znajdziesz rozmiar, który jest Ci akurat potrzebny. Do tego masz kontrolę nad tym, ile jeszcze gryzoni danego rozmiaru zostało. Unikasz w ten sposób sytuacji, gdy po dziesięciu minutach grzebania w stercie mrożonek okazuje się, że nie masz już ani jednego biegusa, a potrzebujesz pięciu.
Przy sortowaniu można poprzestać na kierowaniu się jedynie kryterium wielkości. Warto jednak oddzielić myszy od szczurów, nawet tego samego rozmiaru. Dlaczego? Ponieważ szczurzy osesek to nie mysi biegus. Są węże, które jedzą tylko myszy (albo tylko szczury), więc znów ułatwisz sobie poszukiwania i kontrolę nad ilością. Ale nie tylko.
Łysy szczurzy osesek różni się od mysiego biegusa także walorami odżywczymi. Zawiera więcej tłuszczu i nie ma futra, co czyni go łatwiej strawnym i bardziej tuczącym. Oczywiście dla jednego węża będziesz chciał szczurzego oseska (szybka poprawa kondycji), dla innego mysiego biegusa (ograniczenie otłuszczenia).
Rada numer 3 – Jeśli karmisz wiele węży na raz, pakuj gryzonie w gotowych zestawach. Na przykład dla pięciu (czy piętnastu) karmionych jednocześnie osobników w torebce zamroź pięć (odpowiednio piętnaście lub trzy razy po pięć) odpowiedniej wielkości gryzoni. Wtedy wyciągasz z zamrażalnika jedną paczkę i nie zawracasz sobie głowy wybieraniem pojedynczo.
Taki system dodatkowo oszczędza miejsce, ponieważ możesz spakować gryzonie ciasno, nie martwiąc się ich późniejszym rozdzielaniem. I tak rozmrażać będziesz wszystkie razem.
Pakowanie tą metodą ma małą wadę – przy rosnących wężach trudno jest utworzyć zapas paczuszek na dłuższy okres. Wiadomo, że za miesiąc (lub za dwa; lub za trzy?) wąż będzie wciągał coś większego. Jeden będzie wciągał coś nieco większego, inny coś znacznie większego. I nie do końca daje się to przewidzieć.
Jest i druga wada – mając spakowane po pięć sztuk, trudno jest rozmrozić mniej niż pięć gryzoni. Przy większych ilościach węży nie ma to znaczenia (zawsze znajdzie się gęba zdolna zjeść o jednego gryzonia więcej niż zwykle). Ale właściciel przykładowych pięciu węży może czasem chcieć nakarmić tylko trzy z nich (wystarczy, że dwa będą szykować się do wylinki). No, zawsze można rozpakować paczkę…
Rada numer 4 – Zawsze opisuj zawartość siatki (czy pudełka). Chyba że masz fenomenalną pamięć albo mało mrożonek. Najlepiej każde opakowanie oznaczyć od zewnątrz, żeby nie otwierać ich po kolei w poszukiwaniu tego właściwego. Optymalnie jest zapisać, co jest w środku, jaki rozmiar i ile tego jest. Użytkowanie oraz zarządzanie staje się wtedy łatwiejsze. Jeśli tworzysz zamknięte paczki (tzn. nic do nich nie dokładasz), dopisz też datę zamrożenia. Możesz wtedy zużywać najpierw te najstarsze. Zamrożone gryzonie mogą leżeć wiele miesięcy, ale warto wiedzieć czy leżą 3 miesiące czy 13 miesięcy…
Rada numer 5 – Jeśli powtórnie zamrażasz niezjedzonego gryzonia, zostaw go z brzegu, tak żeby rzucał się w oczy. Łatwiej Ci będzie pamiętać, że ta sztuka jest mniej świeża. Zużyj ją jak najszybciej, ponieważ ma mniejszą trwałość niż gryzonie mrożone tylko raz. Rozmroź ją przy kolejnym karmieniu i najlepiej podaj wężowi, co do którego masz pewność, że zje. Niezjedzona prawdopodobnie nie będzie się nadawała do trzeciego zamrożenia (zepsuje się).
Liczba wyświetleń: 44